od autorki: no i udało się! napisałam pierwszy rozdział, co wiąże się z tym, że w końcu ruszam z nowym opowiadaniem. moja pierwsza, poważna fantastyka, więc mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. jak wiecie, początki zawsze są trudne, w tej kwestii nic się u mnie nie zmieniło, liczę jednak na to, że nie będziecie zawiedzieni. piszcie w komentarzach, jak wam się podoba. kocham was, do napisania!
Ludzie uwielbiają świętować dzień swoich narodzin. Ja natomiast nienawidzę tego robić. Starzenie się nie jest dla mnie czymś, co powinno się świętować. Dlatego wolę spędzić ten dzień jedynie w towarzystwie dwójki swoich najlepszych przyjaciół.
Zerkam na pustą ławkę stojącą przede mną, na miejsca, które przeważnie zajmują Lea oraz Nate. Tego dnia nie pojawili się jednak w szkole, przy okazji nie informując mnie o powodzie ich nieobecności. Oprócz nich nie mam tu nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, czuję się więc nieco samotna. Próbowałam dodzwonić się do nich wiele razy w ciągu całego dnia, jednak wciąż natrafiałam na pocztę głosową. Jestem zdezorientowana, ponieważ nigdy wcześniej coś takiego nie miało miejsca.
Nagle czuję palące spojrzenie wbijające się w moje plecy, dlatego delikatnie odwracam głowę i dostrzegam Louisa Tomlinsona, który przyłapany wciąż nie odwraca ode mnie wzroku. Chłopak nazywany jest szkolnym dziwakiem; z nikim nie rozmawia, nie udziela się społecznie, snuje się po szkole niczym duch. Często staje się tematem do durnych żartów, ludzie dokuczają mu, popychają i obrażają, jednak szatyn w żaden sposób na to nie reaguje.
Nasze oczy spotykają się, i chociaż pragnę się odwrócić, nie jestem w stanie tego zrobić. Jego niebieskie tęczówki są hipnotyzujące, sprawiają wrażenie, jakby prześwietlały na wylot moją duszę. Przez głowę przebiega mi myśl, że chłopak jest dosyć przystojny, a od całej jego osoby bije dziwna, tajemnicza aura.
W pewnym momencie Louis uśmiecha się delikatnie, po czym jego spojrzenie wędruje w stronę tablicy. Uwolniona z sideł jego spojrzenia, odwracam głowę i przymykam oczy, starając się zrozumieć, co właśnie się stało. Przez moje ciało przechodzi dziwny, nieprzyjemny prąd. Biorę głęboki wdech i zerkam na zegarek, chcąc aby lekcja jak najszybciej dobiegła końca.
Gdy w końcu słyszę upragniony dźwięk dzwonka, szybko pakuję swoje rzeczy do torby i niemal wybiegam z klasy, po czym udaję się do najbliższej łazienki. Kiedy spoglądam w lustro, ze zdziwieniem spostrzegam, że cała zbladłam, chociaż w gruncie rzeczy czuję się całkowicie dobrze.
Wzdychając, nakładam odrobinę sypkiego pudru na twarz, a następnie rozczesuję swoje gęste, brązowe włosy. Kiedy uznaję, że wyglądam już nieco lepiej, wychodzę z pomieszczenia i kieruję się w stronę wyjścia na szkolne boisko, przez które dostanę się na parking, gdzie czeka na mnie mój samochód.
Krople deszczu uderzają w moją twarz, przez co krzywię się nieco, gdyż taka pogoda sprawia, że mój humor się pogarsza. Wokół nie widzę żadnego innego ucznia, jedynie dwójka obcych mi chłopaków stoi przy wyjściu z boiska, a ich spojrzenia skierowane są w moją stronę. Gdy podchodzę bliżej, rozpoznaję jednego z nich - jego gęste, ciemne loki. Wraz ze swoim towarzyszem pojawiają się na szkolnym boisku od kilku dni i za każdym razem staję się obiektem ich zainteresowania.
Po ciele przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz, kiedy mijam ich i wchodzę na parking. Czym prędzej wsiadam do swojego czarnego mercedesa, szkolną torbę rzucam na siedzenie obok i dopiero wtedy odpalam silnik. Zerkam w lusterko - tajemnicza dwójka zniknęła, nie mogę ich nigdzie dostrzec.
Wyjeżdżam na główną ulicę Darkwood. Dopiero wtedy dochodzi do mnie, że przez cały ten czas wstrzymywałam powietrze. Oddycham głęboko i staram się rozluźnić, nie rozumiejąc reakcji mojego ciała.
Nie rozumiem, dlaczego wciąż pojawiają się pod szkołą. Dlaczego obserwują mnie, jednak ani razu nie wypowiadając chociażby jednego słowa. Lea prawdopodobnie uznałaby, że dramatyzuję, jednak nie potrafię wyzbyć się dziwnego uczucia strachu, który mnie ogarnął.
Znajduję się kilka przecznic od domu, w którym mieszkam, kiedy słyszę głośny pisk opon, a zaraz po tym czuję mocne uderzenie w bok samochodu. Moje ciało wyrywa się do przodu, słyszę dźwięk rozbijanej szyby, czuję ból rozlewający się po ciele.
Nie widzę jednak nic. Przed oczami mam ciemność, straszną, paraliżującą ciemność. I dopiero kiedy powoli czuję, iż tracę świadomość, w ciemności tej pojawia się para jarzących się światłem, niebieskich tęczówek Louisa Tomlinsona.
Potem nie ma już nic.
▼
- Zayn, umieram z głodu.
Starając się zachować spokój, wciągam powietrze, po czym powoli je wypuszczam. Powtarzam tę czynność jeszcze kilka razy i kiedy jestem już całkowicie pewny, że nikogo nie zamorduję, odwracam się w stronę blond towarzysza, który skulony siedzi na wypłowiałej kanapie i wpatruje się we mnie swoimi wielkimi oczami dziecka.
Wciąż zastanawiam się, dlaczego pozwalam mu wszędzie ze mną chodzić. Dlaczego nie zostawiłem go w Los Angeles, zdanego na pastwę losu. Jestem pewny, że nie kierowało mną współczucie; może była to samotność, jednak co do tego także nie jestem całkowicie przekonany.
- Żywiłeś się ponad godzinę temu, Horan - warczę, posyłając mu wściekłe spojrzenie. Podchodzę do niewielkiego, domowego barku, wyciągam z niego szklankę i butelkę whisky, po czym nalewam nieco trunku i wypijam zawartość jednym łykiem. - Nie możemy zwracać na siebie uwagi, tłumaczyłem ci to.
Niall wzdycha ciężko i zamyka oczy, starając się przezwyciężyć swój głód. Jako że jest jeszcze młodym wampirem, ciężko mu jest kontrolować palące pragnienie w gardle. Potrzeba spożycia krwi jest u niego silniejsza niż u dorosłego, musi jednak nauczyć się to kontrolować.
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego wybraliśmy tak małe miasto. - Jego marudzenie powoli zaczyna działać mi na nerwy i po raz tysięczny tego dnia zastanawiam się, czy nie prościej byłoby go po prostu zabić.
Zamiast tego siadam obok niego, wyciągam z kieszeni czarnych spodni paczkę papierosów, po czym wyciągam jednego i wkładam go sobie do ust. Rzucam opakowanie na stojący przed nami stolik, sięgam po zapalniczkę i odpalam fajkę, zaciągając się gęstym dymem.
- Czasami zastanawiam się, czy naprawdę jesteś tak głupi, czy tylko udajesz - mówię, kręcąc głową. - Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać. Zbliża się wojna, Horan. Jesteśmy w miejscu, w którym wszystko się zaczęło i w którym wszystko się zakończy.
Wampir nie odpowiada, ogarnia nas uspokajająca mnie cisza. Dokańczam palić papierosa, po czym gaszę go w szklanej popielniczce. Do zachodu słońca pozostaje jeszcze kilka godzin i sam nie wiem co robić przez ten czas. W końcu znudzony wstaję i zaczynam krążyć po niewielkim, skromnie urządzonym pokoju. Mieliśmy szczęście znajdując tanie mieszkanie na obrzeżach miasta, w którym możemy się zatrzymać.
Darkwood. Miejsce, w którym wszystko się zaczęło. Miejsce, gdzie rozpocząłem nowe, lepsze życie. Przez ostatnie trzysta lat wiele się w nim zmieniło, jednak w powietrzu wciąż można było wyczuć stary, znajomy mi zapach małej wioski, w której się urodziłem.
Tym razem znalazłem się tu jednak w konkretnym celu. Podziemie zbiera siły, przygotowuje się do walki, od której zależą losy całego naszego gatunku. Uśmiecham się na samą myśl o możliwości zabicia Łowców, którzy polują na nas od najdawniejszych czasów. Osobiście uważam, że nadciąga niezła zabawa, której w żadnym wypadku nie mogę przegapić.
- Możesz przestać? – Z rozmyślań wyrywa mnie zbolały głos blondyna. – Od tego twojego ciągłego chodzenia kręci mi się w głowie. Umieram z głodu, Zayn.
Zaciskam pięści i po raz kolejny biorę kilka głębokich oddechów. To zabawne, jak łatwo można mnie zdenerwować. Nie chcąc jednak zrobić niczego, czego mógłbym żałować, podchodzę do lodówki i wyciągam z niej jeden ze szczelnie zamkniętych woreczków z krwią, które udało mi się wykraść z miejscowego szpitala. Przelewam płyn do wysokiej szklanki i podgrzewam go w mikrofalówce, tak aby uzyskał odpowiednią temperaturę. Podaję napój chłopakowi i zaczynam mu się przyglądać.
Jego oczy zmieniają kolor na jasną czerwień, kiedy łapczywie zaczyna wypijać zawartość szklanki. Na twarzy maluje się wyraz zadowolenia, a kiedy kończy, oblizuje usta ze smakiem, co nieco mnie rozbawia.
To dobry dzieciak. Marudny i wiecznie niezadowolony, ale przydatny. Ma także zadatki na nie najgorszego wampira, wystarczy go jeszcze tylko trochę podszkolić. Chociaż często żałuję, że nie pozwoliłem mu umrzeć, nastają momenty, w których jestem pewien, że postąpiłem słusznie. Przyda się podczas nadchodzącej Wielkiej Zagładzie.
Nawet jeśli miałby stracić życie szybciej niż pozostali.
▼
Otwieram jasne, wykonane z drewna drzwi odpowiednimi kluczami i wchodzę do nowoczesnego mieszkania, które od pewnego czasu stało się moim nowym domem. Rzucam torbę na ziemię i kieruję się w stronę przestronnego salonu, którego białe ściany rażą po oczach. Przysiadam na czarnej, wykonanej ze skóry kanapie i zamykam oczy, po czym przeczesuję palcami włosy i wzdycham cicho.
- Louis. – Uśmiecham się na dźwięk dochodzącego mnie głosu i uchylam powieki. Claire pochodzi do mnie ubrana jedynie w czarny, prześwitujący szlafrok po czym siada mi na kolanach. – Nareszcie wróciłeś.
Nasze wargi łączą się w namiętnym pocałunku, od którego brakuje mi powietrza. Szatynka obejmuje moją twarz dłońmi i czuję, jak jej pełne usta układają się w delikatnym uśmiechu. Przebiegam palcami po jej plecach i przysuwam ją do siebie, tak że pomiędzy naszymi ciałami nie znajduje się ani milimetr wolnej przestrzeni.
Kiedy w końcu odrywamy się od siebie, dziewczyna opiera swoje czoło o moje i posyła mi zadziorny uśmiech. Przewracam oczami, po czym łapię ją w talii i przesuwam tak, że teraz siedzi tuż obok mnie.
- Udało mi się złapać z nią kontakt wzrokowy – mówię, a Claire unosi brwi do góry. – Dzisiaj kończy dziewiętnaście lat.
Z ust dziewczyny wydobywa się cichy jęk. Wstaje z miejsca i podchodzi do wielkiego okna zajmującego niemal całą ścianę, z którego rozpościera się widok na miasteczko.
- A więc są już gotowi – szepcze, po czym przenosi na mnie spojrzenie swoich ciemnych oczu. – Zaczyna się, Louis.
W pokoju zapada głucha cisza, żadne z nas nie ma do powiedzenia już nic więcej. Wiem, że ma rację. Widziałem to, co ma nastąpić, kiedy kilka godzin wcześniej udało mi się napotkać wzrok Allison Collins. Tego dnia nowy, ostatni już Łowca dołączy do szeregów naszego wroga. Rozpocznie się walka, której nikt nie jest w stanie zatrzymać.
Nagle ciszę przerywa głośny dźwięk dzwonka. Podnoszę się z kanapy i wolnym krokiem ruszam w stronę korytarza.
- Idź się ubrać – rzucam jeszcze w stronę Claire, a chwilę potem otwieram drzwi, za którymi stoi dobrze znana mi, znienawidzona osoba.
David wkracza do mieszkania, nie przejmując się brakiem zaproszenia i rusza w kierunku salonu. Wzdychając, przekręcam zamek i idę za nim, starając się opanować złość, która mnie ogarnęła.
- Czego chcesz, psie – warczę, kiedy mężczyzna wygodnie rozsiada się na kanapie. Ten śmieje się tylko i grozi mi palcem. W jego oczach można dostrzec rozbawienie.
- Nie tak agresywnie, Tomlinson – odpowiada, rozkładając ręce wzdłuż oparcia. – Chyba nie chcemy tu rozlewu krwi, prawda?
Ze wszystkich istniejących nadprzyrodzonych stworzeń najbardziej nienawidzę właśnie wilkołaków. Zbyt pewni siebie, działający na nerwy. Zarazem jednak niebezpieczni i dobrze wyszkoleni w walce. Dzięki temu wzbudzający szacunek u wszystkich. Nie licząc wampirów, oczywiście. I mnie.
- Potrzebuję czarownicy. Najlepiej dwóch. – David posyła mi władczy uśmiech. – Claire i jej małej przyjaciółeczki.
- Lea jest zdrajczynią i dobrze o tym wiesz. – Do pomieszczenia wchodzi Claire i staje u mego boku. – Czego chcesz?
Wilkołak lustruje ją spojrzeniem od góry do dołu, co wcale mi się nie podoba. Zaraz potem znów wybucha głośnym śmiechem.
- Potrzebuję talizmanów, które ochronią nas przed pełnią – mówi, po czym wstaje i podchodzi bliżej nas. – Sama rozumiesz, zbliża się wojna, musimy być gotowi.
W jednej sekundzie łapie dziewczynę za gardło i delikatnie unosi ją do góry. Patrzę na to z uniesionymi brwiami – nie byłby sobą, gdyby nie zademonstrował swojej siły. Claire uśmiecha się tylko delikatnie i hardym wzrokiem patrzy na mężczyznę, który przykłada swoje usta do jej ucha.
- Nie obchodzi mnie, jakim sposobem to zrobisz – warczy cicho i przejeżdża nosem po jej policzku. – Chcę mieć te talizmany do następnej pełni.
Po tych słowach puszcza dziewczynę i nic więcej nie mówiąc wychodzi z mieszkania. Dopiero wtedy pozwalam sobie na pokazanie swojego zdenerwowania. Chwytam wazon stojący na szklanym stoliku i rzucam nim o ścianę, sprawiając że rozpada się na drobne kawałeczki. Siadam na kanapie i chowam twarz w dłoniach.
Nadchodzą ciężkie, mroczne czasy. Czasy, w których każde z nas będzie musiało walczyć o przetrwanie.
*.* Już mi się podoba *.*
OdpowiedzUsuńBędę czytać *.*
Cudnie się zaczyna *.*
OdpowiedzUsuńJejkuuu.. zapowiada się fantastycznie.. ten klimat, te opisy. mrrrrr.. to jest to co tygryski lubią najbardziej xd.... serio uwielbiam takie opowiadania i czuję, że te też będzie naprawdę, naprawdę świetne i że już po mału się w nim zakochuje...
OdpowiedzUsuńgłówna bohaterka.. w sumie jeszcze jej dobrze nie poznałam, a jakoś już wzbudziła u mnie sympatię jej... no i choćby z wyglądu bloga mogę się domyślić że zaraz po niej Zayn będzie najważniejszą osobą, heheh.. jej... myślę, że pasuje idealnie, choć trochę się zdziwiłam gdy to wzrok Louisa napotkała w szkole bohaterka, a nie właśnie jego... no cóż... wzbudziło u mnie jeszcze większe zaciekawienie... tak jak u mnie główna para nie poznała się od razu i uważam to za wielki plus, o ile będą parą... mam nadzieję, trochę romansu chociaż musi być :D no w sumie Louis ma już dziewczynę i z niewiadomego mi powodu bardzo mnie to ucieszyło, bo jakoś rzadko się zdarza, czytać opowiadania gdzie jakieś związki już istnieją... szkoda, że ja wcześniej na to nie wpadłam... haha no szkoda :) ale serio jak ja kocham wojny i nadprzyrodzone stworki ... uwielbiam ♥♥♥ proszę dawaj mi powiadomienia tak jak to zrobiłam i z tym rozdziałem.
jak coś to na blog: http://previous-destination.blogspot.com/
Wielkie dzięki. Przepraszam, że ten kom tani nieogarnięty, ale piszę go na szybko. Przy następnym bardziej się postaram.
Życzę weny i powodzenia.
Czekam.
Do zobaczenia.
xoxo
haha Horan mnie rozwala jako kapryśmy młody wampir. zapowiada się naprawdę świetnie i już chcę więcej XD swoją drogą ciekawe czemu w szkole nie pojawili się ani Lea ani Nate. jeju już polubiłam główną bohaterkę a Zayn jest po prostu niesamowity.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Muszę powiedzieć, że zapowiada się mrocznie! Bardzo mrocznie, co niesamowicie wciąga!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty, w jakich piszesz to opowiadanie, dlatego jestem zachwycona tym rozdziałem. Sama jestem w trakcie pisania fantasy i wiem, że to nie jest łatwe zadanie, jeśli większość czasu siedziało się w obyczajówkach, więc życzę Ci duuużo weny i powodzenia z tworzeniem tej historii :D
OdpowiedzUsuńPonieważ przed zabraniem się za czytanie przejrzałam bohaterów, mniej więcej wiedziałam już, co i jak. Allison póki co nie ma zielonego pojęcia, jakie jest jej prawdziwe przeznaczenie - najwidoczniej te dziewiętnaste urodziny są dniem, który ostatecznie wyzwoli jej umiejętności jako Łowcy. Nawiązanie kontaktu wzrokowego z Louisem jest jednym z moich ulubionych momentów tego rozdziału, bo opisałaś to bardzo obrazowo. Nic dziwnego, że dziewczyna poczuła się nieswojo. Dla niej Louis to po prostu szkolny dziwak, a nie mając przy sobie przyjaciół, tym bardziej ten niespodziewany kontakt zrobił na niej wrażenie. Skoro już jestem przy znajomych Allison: czy w takim razie Lea jako czarownica nic nie powiedziała przyjaciółce o nadprzyrodzonej części tego świata? Pewnie nie mogła, ale i tak jestem tym zaskoczona. Końcówka tej sceny bardzo mocna: dwóch przerażających kolesi, którzy ciągle obserwują bohaterkę plus nieszczęśliwy wypadek. Ciekawi mnie, jak to się dalej potoczy.
O ile Zayn doskonale pasuje mi na wampira, o tyle trudno mi sobie wyobrazić słodkiego Nialla w tej roli, chyba potrzebuję czasu, aż się do tego przyzwyczaję XD Podoba mi się sposób, w jaki wykreowałaś Malika. Jest stanowczy, dość nieprzystępny, ale charyzmatyczny zarazem. Poniekąd mnie rozczuliło, że chociaż tak uskarża się na towarzystwo Horana, to i tak go docenia, haha. Zastanawiałam się, na czym ma polegać ta cała zagłada, która ma wkrótce nadejść. Da się wyczuć jej zapach w powietrzu (jakkolwiek idiotycznie to brzmi, skoro mam do czynienia z opowiadaniem), a na pewno od bohaterów bije to szczególne oczekiwanie. Aż sama zaczęłam się niecierpliwić.
Louis i Claire - nieco mnie zszokowała ta scena, bo niespodziewałam się, że Tomlinson jest w bliskich kontaktach z kimkolwiek. W sumie potrafię ich sobie wyobrazić jako parę, zresztą sprawiają wrażenie szczęśliwych. Oczywiście wszystko się zmieniło po pojawieniu się Davida, wilkołaka. Kolejna charakterystyczna i barwna postać. Co prawda nie spodobał mi się jego stosunek do Claire, to bezdyskusjne żądanie, żeby zrobiła talizmany, aczkolwiek jest to jedna z bardziej interesujących postaci.
W każdym razie początek zapowiada się naprawdę świetnie i już nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Na pewno to będzie kolejne udane opowiadanie Twojego autorstwa :)
Pozdrawiam <3
Hej kochana! Przeczytałam rozdział chyba już w sobotę, ale jakoś nie miałam weny, żeby napisać twórczy i znośny komentarz, więc wracam dzisiaj. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że kontynuujesz tę historię + wiem też, że masz zamiar zacząć też coś nowego, więc to już w ogóle - jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Allison tak bardzo zdziwiła się zachowaniem Louisa. W końcu jak sama przyznała - chłopak nie był duszą towarzystwa, zawsze chował się gdzieś na uboczu, a ponadto, jest wieczną ofiarą kogoś ze szkoły. Mnie również bardzo zastanawiało to, czego on może chcieć od Allison no i cóż, wygląda na to, że jako jeden z nielicznych wiedział, kiedy dziewczyna ma urodziny i właśnie na ten dzień tak niecierpliwie czekał.
Claire wydaje się być naprawdę miłą osobą i wydaje mi się, że już ją polubiłam, no ale zobaczymy co będzie dalej. Z pewnością nie pałam sympatią względem Davida, który w zasadzie pojawia się znikąd, rzucając na prawo i lewo żądaniami. No ale coś mi się zdaje, że Claire nie będzie miała większego wyboru i chcąc nie chcąc, wykona te przeklęte talizmany.
Jest jeszcze Zayn, który naprawdę wydaje się bardzo, ale to bardzo tajemniczy. Z jednej strony wkurza go obecność Nialla, który jako młody wampir ciągle myśli tylko o krwi i doprowadza tym Malika do obłędu. Ale zaś z drugiej strony, doskonale wiemy, że Zayn cieszy się z posiadania kogoś takiego jak Horan i myślę, że się na nim nie zawiedzie.
Podsumowując, szykuje się zagłada, której naprawdę nie mogę się już doczekać. Jestem jej bardzo ciekawa.
Dużo weny kochana Ci życzę, niech Cię nie opuszcza. Gorąco pozdrawiam <3
Niesprzyjająca pogoda w urodziny? To znak, że coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńLou zerka na Alison, która kompletnie tego nie rozumie. Nie dziwię się. Skoro faktycznie nigdy wcześniej tego nie robił, ba nawet się nie odezwał, tak wnioskuję.
Dlaczego jednak czekał na ten dzień i skąd wiedział jakie ma dla niej znaczenie, hm? To mnie niepokoi.
Horan jak zwykle myśli o jedzeniu, w tej lub innej postaci. Jest dla Zayna jak wkurzający młodszy brat, ale jak sam stwierdził, może być przydatny.
David to typ spod ciemnej gwiazdy i nie podoba mi się jego zachowanie. Nie lubię go i nie polubię.
Wizja tajemniczej wojny mnie przeraża. Poleje się krew, z pewnością jak w każdej wojnie, większość niewinnej, chociaż mogę się mylić.
Powiem szczerze, że jestem zachwycona tym, co tu tworzysz. Sama dołączyłam jakiś czas temu do grona pisarek fantastyki tego typu, jeśli mogę tak to określić i wiem, jakie to trudne. Taki rodzaj opowiadań wymaga od autorki znacznie więcej skupienia i poświęcenia multum czasu na szczegóły, które są niezwykle istotne.
Pisanie obyczajówek przy tym to pikuś ! ( Pan Pikuś xD)
Życzę Ci, więc dużo weny, pomysłów i cierpliwości, bo moje fantasy chyba nigdy nie ujrzy światła dziennego xD
Całuję <3
@Gattino_1D
[marked-ff]
[the-hooker]
To opowiadanie jest niesamowite! Wszyscy bohaterzy wydają mi się interesujący, jednak jak za pewne się domyślisz, to Niall i Zayn zyskali najbardziej moją uwagę. David natomiast wydaje się okropnym dupkiem i coś czuję, że na pewno nie będę go lubiła.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej, bo zdecydowanie jestem ciekawa ciągu dalszego! Dużo weny życzę xx
Jezy zakochałam się *.* Dawaj szybko nn <3
OdpowiedzUsuńJeny*
UsuńWow, świetne ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ♥
http://the-last-two-months-fanfiction.blogspot.com/
i to się nazywa opowiadanie :D A nie jakieś popierdolone gówniane love story ,o niemalże identycznej fabule ,ktorych mam juz szczerze dosyć. Twoje opowiadanie jest zupełnie inne. Nie wiem co zdarzy sie w następnej linijce co sprawia ,przyjmny dreszczyk emocji. Kocham opowiadania fantasy i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału ,bo chciałabym bliżej poznać bohaterów.
OdpowiedzUsuń~Asia~
Jejku! Tyle czasu czekałam na rozdział pierwszy i w końcu się doczekałam! Naprawdę świetne opowiadanie. Wampiry? Wilkołaki? Cóż, przyznam szczerze, że zbrzydła mi ta tematyka, ale czytając ten rozdział przypomniałam sobie, jak bardzo kocham ten nadprzyrodzony świat.
OdpowiedzUsuńŚwietna fabuła, przede wszystkim - świetny styl pisania, świetni bohaterowie i świetny szablon! Wszystko jest tak jak powinno, a nawet lepiej! Ciesze się niezmiernie, że zaczęłaś to pisać, bo teraz mam na co czekać i się tym ekscytować. :]
Nigdy nie byłam fanką pisania w czasie teraźniejszym, zawsze mnie to drażniło i zazwyczaj opuszczałam blogi, których opowiadania były pisane właśnie w tym czasie, ale tutaj... Tutaj z pewnością jest inaczej. Wszystko jest bardzo fajnie opisane, tak tajemniczo przez co chce się czytać dalej. Dawno nie czytałam opowiadań z wątkami nadnaturalnymi, dlatego jeszcze bardziej cieszę się, że ruszyłaś z tym blogiem.
To opowiadanie ma dopiero 2 rozdziały, a już jest jednym z moich ulubionych. Naprawdę dobrze piszesz i masz ciekawe pomysły. No, to chyba tyle. Teraz lecę czytać rozdział drugi. Wciągnęłaś mnie! ;) Pozdrawiam gorąco i życzę dużo, duuużo weny oraz czasu!
Cieszę się, że wróciłaś do pisania, naprawdę. Tak dawno Cię tu nie było, że już się martwiłam, czy w ogóle do nas wrócić, ale na szczęście tak się stało :). Nie wiem czemu, ale całe One Direction w fantasy o wampirach mi nie leży... Tak samo, jak pisanie w takiej osobie. Nie wiem, czy się do tego przekonam, ale zobaczymy.
OdpowiedzUsuńTo przykre, że główna bohaterka nie ma praktycznie nikogo prócz dwójki swoich przyjaciel. Najgorsze jest jednak to, że oni nie pojawili się w szkole w jej urodziny! Ba! Oni nawet nie odbierali jej telefonów... Mi byłoby cholernie przykro, gdyby jedyne bliskie mi osoby zawiodły w tak szczególnym dniu. Nawet jeśli Allison nienawidzi obchodzić urodzin to i tak przyjaciele powinni o niej pamiętać... Okazuje się nawet, że to Louis - wyśmiewany i gardzony przez wszystkich uczniów pamiętał o urodzinach Allison, a nawet na nie czekał! Niepokoi mnie to, ale zobaczymy co z tego wyniknie...
Zayn jest niesamowicie tajemniczą postacią. Niby Niall go denerwuje i chętnie by go zabił, ale nie pozwolił mu umrzeć i jakby nie patrzeć - troszczy się o niego. Myślę, że sam do końca nie potrafi się do tego przekonać, ale tak właśnie jest. No i nikt nie chce być samotny, więc to też może być tym spowodowane. Uważam jednak, że bez Nialla (żarłoczny jak zawsze xD), Malik okropnie by się nudził. Tak to przynajmniej zajęcie jakieś ma, a co. Ponadto musi lubić tego młodego wampira skoro jeszcze nie wyrwał mu serca. Muszę przyznać, że Zayn jak na razie jest według mnie najbardziej obiecującą postacią.
David to taki cham i prostak! "Zrób, przynieś, pozamiataj" - i kij! Masz to zrobić i koniec. Co on wszystkie rozumy do cholery postradał?! OMG, jak mnie irytują takie postacie! W dodatku w chwili, gdy takie fajne osóbki, jak Claire muszą wykonywać ich rozkazy. No nie podoba mi się to i koniec, kropka. Obawiam się jednak, że Claire i tak wykona te amulety, a wtedy co? Zobaczymy.
Zaczyna się całkiem ciekawie, aczkolwiek styl mnie nieco odpycha. No, ale nic. Lecę czytać kolejny rozdział i życzę weny :).
Niezły początek. Mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do 19-stych urodzin bohaterki. Tak jakby ta data nie wpływała jedynie na nią, ale też na nich, jakby znaczyła znacznie więcej. W końcu zarówno Zayn, jak i Louis przewidują jakiś czarny scenariusz, który ma właśnie wejść w życie. Szczerze zastanawia mnie, o co faktycznie w tym wszystkim chodzi. Swoją drogą już drugi raz wątek głównej bohaterki kończy się w momencie, w którym może ona zetknąć się ze śmiercią. Nie powiem, ale to jest trochę zastanawiające... Osobiście mam nadzieje, aby nie kontynuowało się to przez kolejne rozdziały, bo stanie się monotonne, ale póki co mi się podoba. Cały czas czuję się niepewna odnośnie jej dalszych losów. Chociaż po prologu wydaje mi się, że jeszcze jednak trochę pożyję (nie wiem, czy się mylę, ale wg mnie prolog zawiera w sobie główną akcje tego opowiadania).
OdpowiedzUsuńMożna się trochę pogubić, kiedy w jednym rozdziale wypowiada się aż trzech bohaterów. Na szczęście jednak nie miałam takiego uczucia. Jakoś tak łatwo było domyślić się, kto aktualnie wypowiada się w opowiadaniu, co uznaje za plus. Cóż ja się będę ci tu teraz rozpisywać? biorę się za dalsze czytanie :D
Jeśli mam być szczera, sama jestem w lekkim szoku, że się tu znalazłam. Jakiś czas temu byłam tak daleko od całego blogowego życia, że nie czytałam rozdziałów u swoich najbliższych koleżanek, nie wspominając już o zaczynaniu czegoś nowego. Coś jednak się zmieniło i moja miłość do blogowania wróciła i dlatego właśnie oto jestem. Zanim zabrałam się za czytanie, przejrzałam sobie zakładki Twojego bloga i jeśli mam być szczera, bohaterowie trochę mnie przerazili. Chodzi o to, że wampiry i cała reszta, to raczej nie moja bajka, ale kim bym była, gdybym tylko dlatego nie dała szansy temu opowiadaniu. Już na sam początek mogę Ci powiedzieć, że podjęłam słuszną decyzję, tak sądzę.
OdpowiedzUsuńProlog jest naprawdę ładnie napisany. Jak dla mnie trochę zbyt dramatyczny, ale wciąż ciekawie i ładnie. Niewiele zdradza na temat całej fabuły, jedynie tyle, że główna bohaterka jest związana z Zaynem i że oboje znaleźli się w jakiś tarapatach. Nic więcej na temat akcji nie mogłabym powiedzieć, ale uważam, że to dobrze, bo ja lubię takie nie do końca dopowiedziane prologi, które nie zdradzają wszystkiego w pierwszych zdaniach. Czytało mi się go ogólnie bardzo przyjemnie, a co więcej, zainteresował mnie, dlatego z wielką chęcią zagłębiłam się w pierwszy rozdział.
Historia zaczyna się dość niewinnie. Mamy sobie bohaterkę, która jest zwykłą nastolatką. Obchodzi swoje dziewiętnaste urodziny w dość nietypowy sposób, choć ja osobiście mogłabym podać sobie z nią rękę, bo również nie lubię tego robić, mimo wszystko nic nie zapowiada się, aby miało wydarzyć się coś spektakularnego. Niepokojące jest pojawienie się Lou. Cóż, jestem pewna, że nie opisałaś sytuacji, kiedy on i główna bohaterka wymieniają spojrzenia na darmo, więc nie pozostaje mi nic, jak tylko czekać na rozwój sytuacji. Zastanawia mnie również zachowanie dwójki chłopców spod szkoły. Czy rzeczywiście przychodzą tam po to, aby obserwować Allison? A jeśli tak, to dlaczego to robią? Mam nadzieję, że dowiem się tego niebawem, więc czytam dalej.
Kolejno mamy fragment z perspektywy Zayna, Naszego przystojnego wampira i tutaj wyjaśnia się już nieco więcej. Wiemy co wampiry robią w mieście, a to już naprawdę wiele. Mamy też Nialla i cóż, jak miło, że jego postać pojawia się w tym opowiadaniu. Co prawda nie bardzo pasuje mi w roli krwiopijcy, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Swoją drogą.. Zayn faktycznie najbardziej pasuje do tego wizerunku. Jest taki lekko mroczny i tajemniczy, a przy tym tak cholernie pociągający, więc zupełnie Ci się nie dziwię, że właśnie jego wybrałaś na główną męską postać. :)
Okej, więc kolejny fragment jest napisany z perspektywy Louisa i prawdę mówiąc, tego to nie spodziewałam się kompletnie. Ale żeby nie było.. Jestem zachwycona! Ciężko jest pisać z punktu widzenia różnych osób, a Tobie wyszło to naprawdę świetnie, więc mogę jedynie wirtualnie bić Ci brawo. XD Robi się już trochę późno, więc będę już powoli kończyć.. Na koniec chcę Ci jeszcze tylko powiedzieć, że póki co jestem bardzo na tak jeśli chodzi o to opowiadanie. Tak jak mówiłam, to nie moje klimaty, ale w to powoli się wkręcam, więc kto wie.. Może się przekonam? :D A tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę masy weny! <3